poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Także i mój pionowy świat

Nie pamiętam już jak to było, zanim poznałam świat himalaistów. Nawet nie jestem pewna, czy przed pisaniem pracy dyplomowej na podstawie książek Jerzego Kukuczki choć raz słyszałam coś o tym mężczyźnie. Teraz wiem, że gdybym nie miała okazji zapoznać się z tym środowiskiem, wiele bym straciła.

Czas żebyście zapoznali się z moją kolejną pasją. Górami.

Kto nie zna Jerzego Kukuczki ręka do góry! Nie bójcie się przyznać! Zawsze można wszystko nadrobić ;) Wcześniej wspomniany człowiek w latach 80 był znany na całym świecie. Ze swoich wyjątkowych dokonań. Wyjątkowych, bo popełnianych na granicy życia i śmierci. A to wszystko działo się daleko stąd. W Himalajach. 

Zainteresowanym polecam wejść na świetną stronę Wirtualnego Muzeum Jerzego Kukuczki. Tam dowiecie się więcej szczegółów.

I koniecznie zobaczcie zwiastun filmu.

Oczywiście najbardziej polecam książki: Mój pionowy świat i Na szczytach świata, lecz to nie o nich dziś będę pisać.

Żeby poczuć ten cały klimat, trzeba to lubić i się wczuć. Tak jak ja. Jestem totalnie wkręcona w temat polskich alpinistów, a zwłaszcza tego pana, ponieważ z jego książkami spędziłam pół roku pisząc pracę. Znam dobrze jego życiorys. Przez to czuję z nim szczególną więź. 

Jurek jest filmem dokumentalnym w całości poświęconym sylwetce Kukuczki. Wcześniej postał już niejeden taki dokument o alpiniście, lecz ten jest inny. Powstał z okazji 25 rocznicy śmierci Polaka. W obrazie znajduje się dużo materiałów wcześniej nigdzie nie publikowanych, w większości z prywatnych zasobów rodziny Kukuczki.

Pomimo tego, że znam na pamięć całą himalajską wędrówkę Kukuczki, film nie wywołał mojego znużenia. Przypomniał mi jedynie o mojej wielkiej fascynacji. Jest świetnie zrobiony. Bardzo podobały mi się fragmenty dziejące się w domu himalaisty lub podczas wywiadów. Są to nagrania niezwykle poruszające. Zwłaszcza wtedy, kiedy się wie, jaki był przykry koniec... Z tych ujęć wysuwa się sylwetka skromnego i mądrego człowieka, który wielokrotnie pokonał swoje słabości i czternastokrotnie wspiął się na wysokość 8 tysięcy metrów.

Dodatkowo ciekawe są także komentarze towarzyszy wypraw Kukuczki. Wywołują wzruszenie oglądającego i przede wszystkim u mówiącego. Największe wrażenie zrobiły na mnie archiwalne wypowiedzi Artura Hajzera (założyciela marki HiMountain), który dwa lata temu zginął podczas wyprawy w Himalaje.

Matko, w tym jest coś magicznego. W tych ogromnych górach, których widok wywołuje pokorę i szacunek. Masywy powodują, że w zgiełku codzienności człowiek ma ochotę się zatrzymać i po prostu na nie patrzeć. Pozwala to oczyścić umysł. Niezwykłe są również czyny głównego bohatera, jego nieustanne przekraczanie własnych horyzontów. I to wszystko dzieje się na granicy dwóch światów. Ziemskiego i hm...? 

Również zakończenie filmu nie było mi obce. Jednak wielkość umiejętności mężczyzny zawsze powoduje, że łatwo zapominam o przykrym finale. Za każdym razem, kiedy dochodzę do tej informacji, dopada mnie przygnębienie. Naprawdę wielka szkoda, że tak wspaniałych ludzi los szybko zabiera.

Jeśli ktoś nie jest zainteresowany tematyką górską i dalej nie czuje się przekonany, polecam obejrzeć ten film z innego powodu. Jest dobrą lekcją historii. Jurek jest świadectwem z perspektywy nietypowej społeczności o uciążliwej rzeczywistości PRL-u. A przecież ekwipunek i prowiant skądś trzeba było zdobyć!

Zdaję sobie sprawę, iż himalaiści wielokrotnie spotykają się z krytyką i niezrozumieniem. Odkąd zagłębiłam się w tę tematykę, ani razu tak nie pomyślałam. Kupuję ich działalność od samego początku do końca. Szanuję i kibicuję!

 Na koniec moje zdjęcie. Trochę z innej strony :D Mój but próbujący dopasować się do odcisku trapera himalaisty. Jerzy Kukuczka miał niewiele większy rozmiar obuwa ode mnie, prawda? Okazuje się, że nie trzeba być dużym, żeby dokonać wielkich rzeczy! I tego się trzymajmy ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz