piątek, 20 lutego 2015

Kiedy "serce nie sługa" nabiera nowego znaczenia? Bogowie



Film dobrze znany, ale myślę, że jeszcze nie każdy zdążył obejrzeć. W celu przypomnienia wrzucam link do zwiastuna.

TOMASZ KOT JEST ŚWIETNYM AKTOREM. Moim zdaniem jego rola jest największą zasługą sukcesu filmu. Warto sobie poczytać/pooglądać wywiady z nim, na temat roli w Bogach. Mężczyzna ma w sobie dużo pokory i spokoju, jest świadomy wielkości wydarzeń, w realizacji których brał udział.

Moje pierwsze wrażenia po obejrzeniu? Przez pewien czas byłam odrobinę znudzona, a kiedy film się skończył czułam niedosyt. Dlaczego? Nie wiem. Możliwe, że czegoś mi brakowało, chyba kobiety u boku, która byłaby wsparciem. Mimo to, nie mogłam potem usnąć, bo obraz zostawił po sobie jakieś poruszenie i atmosferę śmierci.
Film Łukasza Palkowskiego przede wszystkim jest świetną lekcją historii. Akcja dzieje się na przełomie lat 1985/86 i opowiada, jak wiemy, o wydarzeniach z życia Zbigniewa Religi i jego próbach transplantacji serca (zakończonych sukcesem).
To, co najbardziej rzuca się w oczy to kolory. Zimne, szare. Kominy, kopalnie. Wszystko jest ponure, jak cała rzeczywistość PRL-u. Przygnębiający obraz miast jest skontrastowany z zielenią Mazurskich drzew, gdzie Religa wraz z żoną próbują spędzić czas wolny. Jednak nawet tam mężczyzna nie potrafi się uwolnić od swojej pracy.
Papierosy! Papierosy są wszędzie. W filmie jest bardzo mało ujęć bez palenia. Religa pali przed operacjami, pomiędzy i po. Kiedy nie operuje, pali nieustannie. I wszyscy z jego otoczenia. Podczas oglądania zastanawiałam się czy Tomasz Kot został nałogowym palaczem dopiero po zdjęciach, czy był nim już wcześniej? Kolejną rzeczą, na którą zwróciłam uwagę podczas oglądania był idealnie odtworzony (mogę tak powiedzieć?) garb. To brzmi śmiesznie, ale naprawdę, Tomasz Kot na potrzeby Bogów garbił się idealnie! Również z tego powodu zastanawiałam się, czy aktor poza planem filmowym przyjmował poprawną postawę, albo, nie daj Boże, skrzywienie zostało mu do dziś.


Zbigniew Religa został przedstawiony jako mężczyzna, który wie czego chce i całkowicie oddaje się swojej pracy. Przez to jego związek w filmie zostaje zepchnięty na drugi plan, żona pojawia się zaledwie kilka razy jako osoba, która nie ma nic do powiedzenia. Mimo to, kobieta sprawia wrażenie silnej osobowości. Religa nie brał jej pod uwagę, kiedy postanawia przeprowadzić do Zabrza. Chirurg jedynie informuje żonę, że wyjeżdża, aby objąć sprawowanie nad powstającą kliniką na śląsku. Jak było w rzeczywistości? Trudno powiedzieć, aby się przekonać należało by przeczytać biografię mężczyzny. W filmie kobieta była odsunięta, trochę traktowana jako zbędna. Jej obecność wydała się istotna dopiero wtedy, kiedy współpracownicy Religi nie potrafili poradzić sobie z pijanym mężczyzną. Warto dodać, że rolę Anny Religi objęła nieznana aktorka, Magdalena Czerwińska.
Główny bohater filmu Bogowie został przedstawiony jako choleryk, palacz i osoba, która zaczyna mieć problemy alkoholowe. Kiedy wydziera się na swoich pracowników, jest bezwzględny i bywa przerażający. W takich momentach czułam do mężczyzny zniechęcenie, ale nieustannie z tyłu głowy pojawiała się myśl, że przecież on miał naprawdę trudne życie, wisiała nad nim wielka odpowiedzialność, widział niejedną śmierć i wielokrotnie jego próby kończyły się porażką. Ale czy to może być wytłumaczeniem na nieszanowanie ludzi oraz początki alkoholizmu?
Do tego całego obrazka pasowałby mi jeszcze jeden przymiotnik: kobieciarz. Ale tam tego nie ma. Religa jest tak zajęty swoją pracą, że nie ma czasu dla swojej żony, nie patrzy także na inne. Interesująca kobieta dla chirurga to taka, która umiejętnie wykonuje swoją pracę na sali operacyjnej. Mężczyzna nie okazuje żadnych emocji, tylko przerażający gniew, a w momencie sukcesu jego radość jest opanowana, stoicka. Jest tylko jedna scena, w której Religa pełen pokory przyszedł po wybaczenie do matki zmarłej dziewczynki.
W projekcie pojawiły się sceny, które przyprawiały mnie o gęsią skórkę. Dźwięk piły (?), która rozcinała mostek sprawiał, że zaciskałam zęby. Tak samo było, kiedy mężczyzna wsadził rękę (!) do klatki piersiowej i wykonywał masaż serca tak bezpośrednio, że już chyba bardziej się nie da. To wszystko działo się przy akompaniamencie plaskania krwi, fuj. (Chciałabym tu wrzucić skreena z tej sceny, ale równocześnie też nie chce zniesmaczyć kogoś wrażliwego, więc musicie sami się przekonać.)
Podczas oglądania operacji na otwartym sercu, zwykły człowiek, laik taki jak ja, myśli sobie: RANY BOSKIE przecież to jest nierealne i śmierć jest nieunikniona. Wiem, że takie rzeczy się dzieją, wiem, że współcześnie dokonuje się operacji jeszcze bardziej zaawansowanych. Jednak co innego jest wiedzieć, a co innego jest na to patrzeć. Wtedy życie wydaje się bardzo kruche. Kiedy były pokazane pierwsze przeszczepy, autentycznie wstrzymywałam oddech dopóki nowe serce nie zaczynało bić.
Zaskakująca wydała się dla mnie scena, kiedy pracownicy szpitala przewozili świnię karetką (która potem zdechła, bo świnie są wrażliwe). To było zabawne. Muszę teraz dodać, że właśnie dialogi to mocna strona tej produkcji, w filmie pojawiło się wiele zabawnych rozmów i trafnych komentarzy.


Realizatorzy niektórym scenom dodali znaczenia symbolicznego. Kiedy bohaterowie zmagają się z problemami finansowymi, wchodzą po dłuuuugich, kręęęęęęęęeetych schodach, co jeszcze bardziej zwiększa ich trud położenia. Natomiast, kiedy Religa przygotowuje się do pierwszego przeszczepu, ciszę przerywa dźwięk przyspieszonego bicia serca.
Bogowie nakłaniają do refleksji. Momentami film budził we mnie smutek, kiedy uświadamiałam sobie, ile osób straciło życie pod rękami tego mężczyzny, który robił wszystko co było w jego mocy, aby pomóc. Obraz nie ma na celu wzbudzić uwielbienia u oglądającego wobec głównego bohatera, tylko pobudzić myślenie, że Religa zrobił dużo, ale jego życie było trudne, przytłaczające i pełne wyrzeczeń. 
Jak już wcześniej napisałam, Bogowie to świetna lekcja historii, zwłaszcza dla roczników, które nie mogą znać rzeczywistości lat 80.
Na koniec trzeba zadać sobie pytanie, dlaczego Zbigniewowi Relidze tak bardzo zależało na osiągnięciu sukcesu w transplantologii? Nie sądzę, żeby robił to dla sławy i rozgłosu. Być może chciał udowodnić i pokazać niedowiarkom, że się da, należy tylko wyjść poza schematy, zrobić krok w przód. Jednak to są tylko moje domysły, a odpowiedzi na to i wiele innych pytań może przynieść lektura biografii kardiochirurga. Czy to zrobię? Kiedyś na pewno.

Zdjęcie z cytatem wzięłam z tej strony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz