poniedziałek, 8 czerwca 2015

Góralskie zbrodnie / "Śleboda" Małgorzata i Michał Kuźmińscy

Okazuje się, że chorowanie jednak nie jest takie złe! Gdybym wtedy nie była chora, nie poszłabym do Biedronki i nie dorwałabym tej książki. Wzięłam ją w ciemno, tylko dlatego, że akcja utworu dzieje się w Tatrach. Pomyślałam sobie, nieważne jaka będzie treść, ważne, że są góry!


Szybko okazało się, że Śleboda kondensuje w sobie wszystko, co jest bliskie mojemu sercu. Góry, polski folklor i dobrą literaturę. Nawet w powieści występuje kot, Maciek się nazywa. No totalnie piękna rzecz, ta książka.



Muszę wspomnieć, że jest to moja pierwsza przeczytana nienaukowa książka, która ma więcej niż jednego autora. Bardzo mnie zastanawia zatem, jak wygląda taki proces tworzenia, w przypadku dwójki osób? Jakieś pomysły? Może kiedyś się dowiem. ;)

W kilku słowach o fabule utworu: Są wakacje. Anka Serafin, pani antropolog kultury pracuje na Krakowskiej uczelni, gdzie czuje się niedoceniania przez pracodawców. Jako dziecko każde wakacje spędzała u swojej rodziny w Murzasichlu, po latach znów tam wraca na urlop i... czuje się wyobcowana. Miejsce należy do jej wspomnień, ale nie potrafi ponownie poczuć się tam swobodnie. Pewnego dnia, podczas pieszej wędrówki w góry, odnajduje w lesie ciało brutalnie zamordowanego mężczyzny, Jana Ślebody. Sprawa jest śmiertelnie poważna, a główna bohaterka przez przypadek wygaduje się ze wszystkiego swojemu koledze Sebastianowi, który jest tabloidowym dziennikarzem. Mężczyzna wyczuwając świetny materiał na artykuł, postanawia przyjechać do Zakopanego, aby przeprowadzić własne śledztwo. I cała kryminalna historia właśnie się zaczyna ;)


Przez całą książkę przewijają się teksty góralskich piosenek, których tematyka idealnie wpasowuje się w bieg fabuły. Efekt tego był taki, że wczoraj pół dnia nuciłam sobie różne przyśpiewki. Ponadto innym atutem utworu, który także mnie zaskoczył, jest gwara góralska! Lokalni bohaterowie (najczęściej starsi ludzie) wypowiadają się właśnie po góralsku. Momentami przez to lektura sprawia trudności i trzeba wolniej czytać, aby wszystko zrozumieć, ale jakie to było fajne! Dzięki gwarze wszystkie wydarzenia stały się jeszcze bardziej autentyczne.

Oprócz całej kryminalnej fabuły możemy zauważyć kilka innych, równie wciągających wątków. Przede wszystkim, ciekawy aspekt historyczny nawiązujący do II wojny światowej (Goralenvolk). Dowiedziałam się czegoś nowego! (co trochę wprowadziło mnie w błąd, kiedy próbowałam odgadnąć kto zabił ;>) Dodatkowo, autorzy świetnie odtworzyli rzeczywistość dzisiejszych Tatr - wszystko sprowadzone do rangi produktu, wszędzie tłumy turystów, gdzie nie ma miejsca na prawdziwą lokalną kulturę, która po prostu nie sprzedaje się tak dobrze jak wszystkim znana komercja. Resztki prawdziwości zachowują tylko starzy ludzie, którzy nie chcą i nie potrafią brać udziału w nieustannym wyścigu szczurów.

To jest dobra książka. I nie jest to zwykłe czytadło. Tematyka utworu porusza wiele problemów dobrze nam znanych. Szeroko rozumianą zdradę, konsekwencje podjętych decyzji (nie zawsze dobrych) w czasie wojny, brutalność świata mediów i przede wszystkim wszędzie obecny konsumpcjonizm. Wątek kryminalny jest świetnym uzupełnieniem tego wszystkiego!

Ciekawostką jest to, że śleboda po góralsku oznacza wolność. Dzięki temu utwór można interpretować na wiele sposób. Polecam trochę się z tym pobawić.

PS. Próbowałam odgadnąć, kto zabił, ale moje hipotezy były błędne. Autorzy rozwiązali tę zagadkę w sposób zaskakujący, wcześniej umiejętnie wprowadzając czytelnika w błąd (aby tak samo, jak bohaterowie powieści, dał się oszukać)! To chyba dobrze, prawda? ;))

PPS. Czy znacie jakieś inne książki, których akcja toczy się w Tatrach? Lubię bardzo ten pomysł!